niedziela, 22 czerwca 2014

Ogród w stylu "Łąka polska" widziany w obiektywie mojego aparatu

Siedzę na kanapie z laptopem na kolanach, telewizor włączony na kanale o tematyce remontowej. Właśnie rozpoczął się jeden z moich ulubionych programów, w którym autorzy pokazują jak z zaniedbanych ogrodów zrobić miejsce, w którym spędza się miło czas. 
Okazuje się, że nawet w najmniejszym ogrodzie można wygospodarować miejsce odpoczynku, miejsce, w którym można założyć ogródek warzywny oraz miejsce z pięknymi roślinami. 
Oglądam i oglądam te wszystkie programy remontowo-ogrodowe z myślą, że najwyższa pora zrobić coś z moim ogrodem. 
Muszę stwierdzić, że mój przydomowy ogródek jest unikatowy na skalę całego osiedla, którego jestem mieszkanką. Pierwsze co widzę po wyjściu na taras, to pole maków i wyki. Mieszanina kolorów w pięknych nasyconych barwach: czerwone maki, niebieska wyka, biały rumianek, zielona koniczyna. Piękne, sielskie, wiejskie i niedzisiejsze. 
Ludzie za zrobienie ogrodu w stylu "Łąka polska" płacą wielkie pieniądze, a ja mam to w darze od Natury.
Jeszcze trochę poczekam z robieniem "ogrodu z katalogu", a do tego czasu będę się cieszyć tym co poniżej:



Nawet moja Kotka wydaje się zadowolona z takiego ogrodu :)

sobota, 21 czerwca 2014

Słońce, lato, plaża i letnie lenistwo w pierwszy dzień lata

W każdych informacjach pogodowych mówią dzisiaj, że mamy Pierwszy Dzień Lata. Wychodzę na taras trzymając w ręce codzienną porcję kofeiny z mlekiem i miodem, a tam siedzieć się nie da. Jest wietrznie, pochmurnie, w dali na niebie widać piękne, deszczowe chmury. No nic, odwracam się na pięcie i zakładam na siebie grube spodnie dresowe i bluzę z kapturem i wracam na taras. Twarda jestem. Żadna zła aura nie pozbawi mnie przyjemności siedzenia z kawą na tarasie. Siadam na krześle i wypijam kubek mojej ulubionej kawy. (jak ta kawa szybko stygnie!) A co, najwyżej jutro będę miała katar :) Nic nie jest w stanie popsuć mi humoru, nawet tak wredna letnia aura. Fajny początek lata. Patrząc przed siebie jakoś nie wierzę, że mamy już lato.
Lato kojarzy mi się z pięknym słońcem, wakacjami, lenistwem i plażą. A tu ani słońca, ani plaży. Jest tylko lenistwo :) Chociaż coś :)
Za to w mojej piwnicznej pracowni słońce świeci w pełni. Właśnie z warsztatu zeszły mi jaskry i kaczeńce. 






środa, 18 czerwca 2014

Symbol płodności, długowieczności i optymizmu

Jest piękne czerwcowe popołudnie, siedzę sobie na tarasie, popijam kawę, przede mną leży sterta gazet o tematyce ogrodowej (bo w końcu trzeba sprawić, żeby ogród typu "polska łąka" zaczął wyglądać przyzwoicie). Biorę pierwszą z brzegu gazetę i zaczynam czytać: 
"W starożytnej Grecji wierzono, że kwiaty te zostały stworzone z polecenia samego Zeusa, który nakazał Ziemi, by spłodziła najpiękniejsze kwiaty dla jego ukochanej Io. Dlatego też są one symbolem płodności, długowieczności oraz optymizmu." 
Hmm zaczyna się ciekawie.
Czytam dalej i cóż widzę, temat dotyczy fiołków trójbarwnych. Podnoszę oczy, spoglądam przed siebie i widzę, że w dwóch donicach rosną kwiatki, które mam na zdjęciu w gazecie tylko, że one nazywają się..... bratkami. Chwilę jeszcze zawiesiłam wzrok na moich lekko już umierających bratkach i wróciłam do czytania artykułu. A tam jest napisane, że fiołek trójbarwny to inaczej bratek pospolity. No to jestem w domu. Czytam, że fiołka można wykorzystać w medycynie i kosmetyce oraz w wielu przepisach kulinarnych. Ja znalazłam jeszcze inne zastosowanie dla tej pięknej rośliny - moje świece.



niedziela, 1 czerwca 2014

Klasztor cysterski, gród słowiański, ginące zawody - wszystko w jednym miejscu

Od jakiegoś czasu w weekendy zawsze towarzyszyło mi sprzątanie, pranie, gotowanie. Postanowiłam to zmienić i korzystać z pięknej pogody. Odpaliłam internet i zaczęłam szukać jakie imprezy są w sobotę i niedzielę w mojej okolicy. W ten sposób trafiłam na informację o Festiwalu Kultury Słowiańskiej w Lądzie. Ląd mała miejscowość na trasie Pyzdry-Konin. 


Wydawało mi się, że w Lądzie jest tylko charakterystyczny klasztor, który dominuje nad całą okolicą, a poza klasztorem nic. Byłam w błędzie. Okazało się, że obok klasztoru w pobliskim parku jest starosłowiański gród, który ożywa raz do roku i .... nagle znajdujemy się w średniowieczu. Widzimy ludzi ubranych w proste stroje uszyte z lnu, widzimy domy kryte strzechą, widzimy jak w prosty sposób można zrobić ognisko, wędzarnię, palenisko do wytopu metali....


Okazuje się, że nie potrzebujemy najnowszej technologii żeby się dobrze bawić i miło spędzić czas (chociaż nie obyło się bez telefonów). 
Każdy chętny mógł nauczyć się przędzenia wełny, tkania, robienia garnków z gliny, pieczenia podpłomyków. 


Muszę stwierdzić, że super spędzony czas. Po raz kolejny zrozumiałam, że małe rzeczy cieszą najbardziej, a praca ludzkich rąk, które tworzą z pasją jest bezcenna :)

Zapraszam do Lądu